praca magisterska z kulturoznawstwa
Monika Sznajderman[1], autorka dogłębnej, kulturologicznej analizy symboliki zarazy, przekreśla faktyczną linię podziału pomiędzy chorobami zakaźnymi a zjawiskami typu susza, potop, szarańcza, plagi biblijne itp. gdyż funkcjonują one w świadomości zbiorowej na tych samych zasadach. Do dzisiaj w kościołach rozbrzmiewa modlitwa: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny, zachowaj nas Panie…”. Strach był kiedyś tak samo powszechny jak niebezpieczeństwo. Dlatego w rozumieniu kulturowym pojęcia: zaraza i plaga, mogą być używane zamiennie. Oznacza to przyporządkowanie epidemii do szerszego zjawiska – plag w ogóle.
Zarazę postrzegać można jako sytuację graniczną, kryzysową, obnażająca ukryte pokłady kultury. M. Sznajderman opisuje fenomen zarazy w kategoriach sacrum. Doświadczenie moru jest tu przeżyciem religijnym. Jest czasem poza czasem powszednim, gdy zanegowane są zwyczaje i reguły. Jej refleksja opiera się na perspektywie symbolicznej rekonstruując archetypowe wyobrażenie zarazy.
Jeśli zaraza nabierałaby sensu mitycznego, to odnosiłaby się nie tylko do porządku społecznego i empirycznego, ale także kosmicznego. W tym kontekście czas ( i fakt) zarazy symbolizowałby boską – kosmiczna sankcję, karę za przewiny, lub odstępstwo od mitycznego porządku. Oznacza to zarazem wymiar etyczny epidemii jako kary za winy i grzechy. Złamanie tabu, pokalanie się, sprowadza zarazę, aż do symbolicznego oczyszczenia miasmy i przywrócenia harmonii. M. Sznajderman powołuje się na definicje święta Van der Loewa – jako czasu „szczególnie potężnego” – niebezpiecznego lub dobroczynnego. Zaraza spełnia to kryterium. Czas moru jawi się jako tremendum. „Zaraza jest bowiem spotkaniem człowieka z mocą, spotkaniem groźnym i fascynującym zarazem, niebezpiecznym i jednocześnie dobroczynnym ujętym w ramy stałego scenariusza obrzędowych zachowań.”[2]
Epidemia traktowana jako emanacja mocy i karzącej woli bóstwa nie musiała być personifikowana, choć o wiele częściej nadawano jej jakąś wyrazistą postać, a nierzadko autonomiczną wolę. Postać kobieca przylgnęła tak do zarazy jak i do śmierci w ogóle. Morowa dziewica w zwiewnych szatach powiewa często krwawa szmatą. Zaraza zmieniła średniowieczny obraz śmierci, z „suchego” kościotrupa, na gnijące zwłoki.[3]
Wśród poszukiwań wyjaśnień i licznych interpretacji pierwiastek boski mógł splatać się z demonicznym. W „Mszy za miasto Arras” A. Szczypiorskiego zarazę powodował Bóg i zarazem Szatan wcielony w czarownice i Żydów. M. Sznajderman wspomina o św. Gertrudzie, do której modlono się w czasach dżumy. Równocześnie, przedstawiano ją jako niosącą księgę z imionami ofiar, co jej postać czyni ambiwalentną.[4]
Średniowieczny wizerunek dżumy nierozerwalnie związany jest z plagami głodu i wojny. Jawi się jako jedna z plag, które nawiedziły Egipt Faraonów, jako jeden z jeźdźców Apokalipsy. W jej opisach nawiązywano często do symboliki ognia i pożaru, z powodu gwałtowności i łatwości przenoszenia się, szczególnie w gęsto zaludnionych (i zabudowanych) miastach.[5]
W ikonografii Kościoła czarna śmierć widniała jednakże jako deszcz strzał. Być może źródła takiej wizji są antyczne, gdyż w Iliadzie Apollo opisywany jest jako łucznik zabijający Achajów swymi strzałami. Chrześcijaństwo mogło to podchwycić z łatwością ukazując zagniewanego pychą ludzką Chrystusa jako ciskającego śmiertelne razy w postaci strzał. Nacisk położony jest tu na nagłość i nieuchronność śmierci – przed kara bożą nikt nie zdoła się schować. Ponieważ święty Sebastian zginął śmiercią męczeńską przeszyty strzałami, stał się patronem zarażonych – aby od owych „strzał” bronić. J. Delumeau wskazuje tu na jedno z praw magii sympatycznej – prawo kontrastu. Warto przypomnieć również innego patrona od zarazy – Świętego Rocha. W wypadku tego świętego powinowactwo z zarazą było o wiele prostsze, gdyż na wszystkich wizerunkach przedstawiany był z guzem na nodze, który przypominał guzy dymienicze.[6]
[1] M. Sznajderman, Zaraza: Mitologia dżumy, cholery i AIDS, Wyd. Semper, Warszawa 1994.
[2] Tamże, s. 43.
[3] Tamże, s. 14-16.
[4] Tamże, s. 19
[5] Por. J. Delumeau, Strach w kulturze Zachodu. XIV-XVIII, tłum. A. Szymanowski, Pax, Warszawa 1986, s. 100-101.
[6] Tamże, s. 101-102.